fbpx

Gdy rozpoczynałem swoją drogę giełdową mówiło się, żeby zaczynać od akcji. Jeżeli nauczysz się jak zarabiać na akcjach, spróbuj swoich sił na kontraktach. I dopiero na końcu, gdy kontrakty i akcje przyniosą oczekiwane efekty, porywaj się na forex. Pamiętasz takie mądrości? Dzisiaj to brzmi jak rada 70-cioletniej cioci Helenki. Prawdziwy oldschool ?

Co wiemy o spekulantach?

Mają okropny PR. Jak tylko pojawia się jakiś kryzys, w mediach są obwiniani o całe zło. Komentatorzy wieszają na nich psy przypisując im bezwzględną chciwość i brak moralności.

Za to inwestor… to brzmi dumnie. Ryzykuje swoje pieniądze dostarczając firmom kapitał na rozwój. Czyta sprawozdania finansowe, jeździ na walne zgromadzenia (praktyka trochę rozmija się z teorią ;). Jego celem jest również zysk, jednak ten zysk pachnie już zupełnie inaczej. Ale czym właściwie różni się jeden od drugiego. Czym różni się Warren Buffett od przeciętnego inwestora giełdowego (oprócz oczywiście zasobnością portfela). Spróbujmy się nad tym zastanowić? Różnica jest myślę warta uświadomienia.

Dla tych co nie wiedzą kim jest Warren Buffet (mogą się znaleźć tacy), dwa słowa charakterystyki. Buffet to legendarny inwestor, ma dzisiaj 85 lat, a inwestuje od 11 roku życia. W 2015 roku był na 3 miejscu najbogatszych Forbes’a z majątkiem wycenionym na 72,7 mld $.

Oto co o inwestowaniu myśli i mówi Warren Buffett. Buffett 1

Buffett w video, które możesz znaleźć pod tym linkiem wypowiada takie zdanie:

“A productive asset will outperform a nonproductive asset like gold over time.”

Czyli, „produktywne aktywa zawsze w długim terminie będą lepsze od tych nie produktywnych. Złoto jest przykładem nieproduktywnego aktywa.” Dlaczego według Buffetta złoto jest nieproduktywne? Ponieważ nie generuje nam przepływów pieniężnych w czasie gdy je posiadamy. Czym są przepływy pieniężne w tym przypadku? To pieniądze, które w regularny sposób wkłada nam do kieszeni nasza inwestycja.

Złoto możemy jedynie starać się kupić taniej i sprzedać drożej (klasyczna spekulacja), natomiast złoto w żaden inny sposób nam już nie zapłaci, prawda?

2

Buffett w tym samym wywiadzie powiedział kolejną fajną rzecz.

„W długim terminie wolałbym mieć całą ziemię w stanach, niż całe światowe złoto!”.

Ziemię mógłby uprawiać lub wydzierżawić, dzięki czemu otrzymywałby regularne przychody, natomiast złoto nie zarobiło by dla niego tych dodatkowych pieniędzy. Oczywiście w rozumieniu Buffetta długi termin to nawet 100 lat. Facet jest bardzo cierpliwy. Ale mimo, że większości z nas może być ciężko wykrzesać aż tyle cierpliwości, myślę że jego lekcje mają zastosowanie również w krótszych okresach . Odkąd sam w pełni zrozumiałem ich sens, zupełnie zmieniłem podejście do swoich inwestycji. Z niektórych zrezygnowałem całkowicie, za to inne istotnie doważyłem.

Wyodrębniłem 4 grupy aktywów

Na podstawie tego o czym mówi Buffett wyodrębniłem 4 grupy aktywów, w które można inwestować. Są to:

1. Nieruchomości. Na przykład kupując mieszkanie na wynajem, kupujemy aktywo, które w długim terminie przyrasta na wartości + generuje co miesiąc przychody z najmu.

Mieszkania czynsze

2. Ziemia. Tak jak pisałem wyżej, ziemię możemy obsiać zbożem lub zasadzić na niej sad i czerpać dochody co roku ze sprzedaży plonów.

2

3. Własna firma. Mając prosperującą firmę, która coś znaczy na rynku, wartość naszej marki rośnie, a oprócz tego generujemy sprzedaż co miesiąc.

3_censored

4. Najbliższy nam temat, akcje. Kupujemy solidne firmy, po to żeby ich akcje zyskiwały na wartości w długim terminie, ale przede wszystkim po to, by generowały dla nas dywidendy co miesiąc, co kwartał lub co roku. Co miesiąc i co kwartał to dominująca częstotliwość wypłaty dywidend na rynku amerykańskim, natomiast w Polsce praktykowane są wypłaty dywidend raz w roku.

akcje dywidendy

No dobrze, a co ze spekulantami? Czy oni zarabiają pieniądze?

Tak na pierwszy rzut oka wydaje się, że osoba, która wie, jak spekulować na giełdzie:

  • poświęca znacznie więcej czasu inwestycjom.
  • wykonuje znacznie więcej transakcji, nawet kilka dziennie
  • bierze częste ale bardzo małe zyski (lub straty)
  • próbuje zarobić dzięki większej trafności swoich transakcji
  • emocje związane z każdą sesją giełdową mają na niego ogromny wpływ. Kilka nieudanych transakcji z rzędu może spowodować spore spustoszenie w jego portfelu ale także w psychice, gdyż jest tak emocjonalnie przywiązany do swoich inwestycji, że utrata zbyt dużej części kapitału może załamać jego system wartości.

Żeby zarobić w ten sposób (myślę o ekstremalnych formach spekulowania takich jak daytrading lub scalping), trzeba być emocjonalnym Terminatorem …lub mieć system, który generuje powyżej 80% zyskownych transakcji. Inaczej sobie tego nie wyobrażam. Grając na 60% trafności lub mniejszej, nie wychodzi (wiem, bo próbowałem ? Idealnym rynkiem dla takiego gracza jest rynek kontraktów terminowych na emini S&P no i oczywiście cały Forex stoi spekulantami (poza przedsiębiorstwami z obrotem walutowym, kantorami i instytucjami).

Przyznam szczerze, że nie znam zbyt wiele osób, które rzeczywiście zarabiają spekulując na forexie ani na częstym handlu dziennym (tzw daytrading). Choć znam wielu, którzy próbują. Jest ogromna pokusa, żeby zaczynać właśnie w ten sposób. Szczególnie młodzi ludzie chętnie jej ulegają. Dlaczego? Widzą ogromne zmiany procentowe spółek (czasem po kilkanaście, kilkadziesiąt procent dziennie). Licząc sobie, że 10 pkt na eminiS&P to 500$. Indeks ten potrafi wzrosnąć 15pkt, spaść 5 i wzrosnąć kolejne 20 na jednej sesji i nie jest to niczym nadzwyczajnym. Do tego duże dźwignie oferowane przez forex i kontrakty terminowe…dzięki nim z kapitałem powiedzmy 2000 zł/$ można zawierać transakcje warte 10, 50, 100 czasem nawet 500 razy więcej! To rozpala wyobraźnię i nie ma się co dziwić. Idealnie miejsce dla nieświadomego niczego nowicjusza z oczekiwaniami dużych, ultra-szybkich zysków, ale także doskonały przepis na katastrofę finansową.

Czy można być spekulantem inwestując w akcje?

Oczywiście, choć tu dzięki znacznie mniejszej dostępności dźwigni finansowej bądź lewaru, bądź inaczej mówiąc możliwości grania za pożyczone pieniądze, masz znacznie większe szanse na sukces. Przede wszystkim masz większe szanse, że w tym czasie nauczysz się czegoś ponieważ na akcjach statystycznie upływa więcej czasu zanim inwestor straci swoje pieniądze. Jeżeli na forexie można stracić cały kapitał w 20 min, a średnia żywotność rachunków klientów platform forexowych wynosi 4-6 miesięcy zanim się wyzeruje, to na akcjach zajmuje to powiedzmy 2 lata, choć może potrwać i 5 lat. Jest znacznie większa szansa, że ta osoba poszuka wartościowej wiedzy, kupi dobre szkolenie lub pozna osobę, która podpowie jej jak ochronić swój kapitał w trakcie bessy. Być może nawet zajrzy na stronę tego bloga ?

Sam byłem i ciągle jestem zarówno spekulantem jak i inwestorem. W tym rozumieniu, o którym tu piszę, spekuluję zarówno na kontraktach terminowych jak i na akcjach. Cały Biuletyn Byków jest portfelem spekulacyjnym, ponieważ bazuje przede wszystkim na zarabianiu na zmianie ceny kupowanych aktywów. Nie spekulujemy tak ekstremalnie jak w daytradingu i nie poświęcamy inwestycjom tyle emocji. Zamiast tego w tej strategii zaczepiamy się do dużych trendów, najczęściej trwających kilka miesięcy i utrzymujemy się jak najdłużej (o ile nam sprzyja).

Ale spekulacje to nie tylko akcje. Na nieruchomościach, czy w biznesie również można spekulować np. robiąc flipy. Jednak to jest już zupełnie inna specyfika działania. W przypadku biznesu i nieruchomości mamy możliwość dodania realnej pracy, która może istotnie podwyższyć wartość naszych aktywów. To tworzy znacznie więcej możliwości wyjścia z inwestycji, nawet jeżeli źle się rozwijają. Na giełdzie ogromną zaletą jest z kolei olbrzymia płynność. Wyjście z inwestycji może być natychmiastowe, gdy tylko zdecydujemy się wstawić odpowiednie zlecenia.

Nie chcę wartościować co jest lepsze: czy spekulowanie czy inwestowanie. Staram się obiektywnie obserwować siebie i inwestorów, z którymi miałem okazję do tej pory współpracować. Zauważam, że kto chce zarobić szybko zazwyczaj nie zarabia zbyt wiele. Sam im jestem starszy tym mniej uwagi chcę poświęcać jakimś „zwariowanym” inwestycjom. Coraz większa część mojego portfela jest prowadzona tak by właściwie mogła zostać zapomniana na długi czas.

Myślę jednak, że co bym nie napisał, każdy musi przejść swoją drogę. U mnie największa zmiana przyszła w momencie kiedy rozpocząłem wynajmowanie mieszkań. Poczułem wtedy co na prawdę znaczą regularne dochody, względem nieregularnych zysków z akcji. I mimo, że na giełdzie zarabiam sumarycznie więcej, to bez nieruchomości prawdopodobnie długo jeszcze nie zdecydowałbym się na porzucenie stałej pracy.

A Ty jak siebie oceniasz? Więcej czasu poświęcasz spekulacjom, czy inwestowaniu?

Zastanawiasz się dlaczego wiele bardzo inteligentnych osób z sukcesami w innych dziedzinach, przychodzi na giełdę i traci swoje pieniądze?

Chciałbyś wiedzieć co zrobić, by znacznie zwiększyć swoje szanse na sukces w długim terminie i jak zarabiać na akcjach? Przeczytaj zatem uważnie ten artykuł. Opowiem Ci o regułach, jakimi się rządzi ta gra emocji zwana inwestowaniem na giełdzie.

1.    Przypływ trwa tylko 10% czasu.

Jedynie około 10% czasu trwa przypływ, który zabiera uważnych inwestorów będących wtedy na rynku i wynagradza ich szybkimi zyskami. Z moich doświadczeń wynika, że albo się załapiesz na tą falę, albo będziesz zbierał okruchy ze stołu. Problem w tym, że nigdy nie wiadomo kiedy ten czas nadejdzie, dlatego trzeba być uważnym każdego tygodnia i blisko monitorować jak rozwijają się trendy na rynku.

krzywa + strzałki

Zobacz, że cały wzrost Portfela Byków odbył się w zasadzie w 3 krótkich okresach, które trwały 30% całego czasu. Większość czasu na tej skali trwa okres zaznaczony na czerwono, który nie przyniósł znaczącego umocnienia portfela. Wręcz przeciwnie, charakteryzował się długim wyczekiwaniem lub korektą na rynku. Te momenty silnego wzrostu portfela (oznaczone kolorem zielonym), stanowią mniejszy wycinek całości. Jednak miej świadomość też, że spółki mają swoją inercję. Żeby załapać się na przypływ, trzeba je wyszukać i zbudować z nich portfel. Jeżeli dorzucisz je zbyt późno, z dużym prawdopodobieństwem większość umocnienia będzie już historią. Ten właściwy moment kupna, trwa według moich obliczeń 10% czasu.

Dlatego warto być cierpliwym. Zarówno w utrzymywaniu gotówki, wyczekując pod przyszłe zakupy jak i w utrzymywaniu zyskownych pozycji.

„Giełda to jedyne miejsce na świecie, gdzie zarabia się pieniądze za bycie cierpliwym”.

2.    Najlepsze okazje inwestycyjne są kreowane w ostatniej fazie bessy oraz w ostatniej fazie hossy.

Oto 4 okresy rynku z ostatnich 10 lat, w których zarabiałem najwięcej i najszybciej:

WIG1
WIG2
WIG3
WIG4

Na powyższych 4 wykresach, 3 z nich to sytuacje, w których rynek jest już blisko swojego szczytu, jedna to okres tuż po dnie z początku 2009 roku. Były to okresy, kiedy zarabiało mi się najłatwiej. Zwróć uwagę, że aby móc skorzystać w pełni na wzrostach z tych okresów, trzeba było stosunkowo wcześnie wybrać odpowiednie spółki i je zakupić. Zapewniam Cię, że nawet w tych „wysokich” momentach, gdzie indeksy były relatywnie wysoko, zazwyczaj był to czas kiedy napływały ciągle negatywne informacje na rynek. Oczywiście najtrudniej było na przełomie 2008/2009 zauważyć już pewne oznaki siły.

To jest ważne, bo kierując się „informacjami” przekazywanymi z mediów (media dzisiaj przekazują więcej emocji niż informacji), większość inwestorów boi się i czeka aż „rynek się uspokoi”. Jednak to właśnie wtedy zwykle tworzą się ciekawe momenty wejścia. Różnica jest taka, że jeżeli jest to końcówka bessy, to siłę wykazuje tylko garstka spółek. Jeżeli mamy do czynienia z ostatnią falą wzrostową hossy, rośnie wszystko bez wyjątku. Rośnie wszystko, bo cel rynku jest taki, by wciągnąć jak najwięcej graczy na szczycie.

3.    Miej własne zdanie. Nie polegaj na opiniach innych.

Giełda to jest ogromna machina, którą napędzają emocje i przerośnięte oczekiwania. W mediach i w sieci wypowiada się cała rzesza ludzi, którzy nie mają żadnego praktycznego doświadczenia na rynku. Często tytuują się ekspertami, analitykami, doktorami lub po prostu prowadzą popularne programy informacyjne, przez co ich wpływ opiniotwórczy jest bardzo duży. Wpływają także na Ciebie. Jednak 95% informacji jakie przekazują jest zupełnie bezwartościowa. Ale informacje to jedno, przekazywane są także emocje, które mogą Cię wywieźć w pole, jeśli masz już swój plan gry.

Wykonałem kiedyś testy rekomendacji (nie mam ich niestety, żeby opublikować) odnoszących się do KGHM, wydawane przez jeden z większych domów maklerskich w Polsce. Wybrałem taki, który względnie szanowałem w tamtym okresie. Wyniki testów były jednak zgodne z moimi oczekiwaniami braku jakiejkolwiek zasadności posługiwania się nimi. Tak więc polegam tylko na sobie.

W Polskim internecie na tą chwilę czytuję i polecam:

Blog Jacka Borawskiego – http://jacekborawski.blox.pl/

Raporty fundamentalne Sylwii Jaśkiewicz z DM BOŚ (sprawdzam ją ? – http://bossa.pl/analizy/rekomendacje/

Wpisy Pawła Biedrzyckiego ze Strefy Inwestorów – https://strefainwestorow.pl/artykuly

Jednak zawsze, nawet jeżeli to moje opinie o rynku czytujesz, bądź gotowy zakwestionować wszystko co przeczytałeś / usłyszałeś.

Zamiast tego…

4.    Naucz się rozumieć rynek i czytać swoje emocje.

Empatia to według mnie klucz do matrixu jakim jest rynek. Jeżeli potrafisz zauważyć w sobie uczucie, które daje Ci niepohamowaną chęć zakupu „na dołku„ akcji jakiegoś króla spekulacji, to już jest dobrze. Jeśli potrafisz odeprzeć to uczucie to jest świetnie.

Ważna jest też umiejętność oceny emocji całego rynku. Wczuj się w atmosferę jaka na nim panuje. Możesz to zrobić mając akcje w portfelu lub chociażby czytając nagłówki na Pulsie Biznesu. Gdy już to będziesz miał zerknij na wykresy i sam oceń czy rzeczywiście jest, aż tak źle/dobrze jak mówią?

Oto przykład tego co nazywam rozumieniem rynku, który pozwoliło mi zarobić około 14.000 zł pomiędzy 14-24 sierpnia 2015 r. przy wykorzystaniu pozycji 8 szt. kontraktów na KGHM. Rozumowanie było proste: „skoro takie wyniki nie są w stanie trwale podnieść kursu KGHM, to co jest?” J Dokładnie to samo zdanie, które wypowiedziałem w rozmowie ze znajomym inwestorem tamtego dnia. Oczywiście całe zagranie nie było by możliwe, gdybym wtedy nie miał jeszcze innych argumentów za otwarciem krótkich pozycji i w zasadzie tylko czekałem na odpowiedni moment.

collage

Przykład jest oczywiście dobrze dobrany. Nie co dzień rynek jest aż tak łaskawy ?

5.    80% transakcji, które podejmuję mogłoby nie istnieć.

W mojej strategii grania z trendem statystycznie na 100 transakcji jakie podejmuję, około 80 zamknie się w przedziale od -10% do +15%. W efekcie nie mają żadnego istotnego wpływu na wycenę portfela. Będzie kilka z zyskiem od 15% do 50%, ale tak naprawdę cała gra toczy się o te 2-3 transakcje, których wynik wynosi 100%, 150% lub więcej. To one odpowiadają za cały roczny zysk.

Inwestując odpowiednio długo i znając te dane, nie specjalnie przejmuję się stratnymi pozycjami, bo wiem że są one normalną częścią tego biznesu. To wewnętrzne przekonanie, że nawet po stratnych transakcjach, za chwilę przyjdą te dobre, definiuje według mnie profesjonalnego inwestora.

Moja trafność w długim okresie wynosi około 60%, choć są okresy kilkumiesięczne/pół roczne, w których może ona sięgać nawet 80-90% (patrz pkt. 2).

6.    Rynki nie są intuicyjne względem myślenia przeciętnego człowieka / konsumenta.

Oto kilka luźnych myśli, które mam na ten temat:

  • Giełda to nie wyjście do Biedronki. Szukanie promocji się tu nie sprawdzi (*chyba, że budujesz długoterminowy portfel spółek dywidendowych i opierasz swoje inwestycje o cashflowy)
  • Chęć posiadania więcej za tą samą kwotę. Inwestorzy kupują tanie/groszowe spółki, bo chcą mieć więcej akcji w swoim portfelu. Gdzie tu sens, gdzie logika?
  • Nic tak dobrze jak giełda nie uczy mówienia „nie wiem”, „popełniłem błąd”.
  • Tendencja do przypisywania sobie zasług i bycia zbyt pewnym siebie.
  • Ludzie są istotami stadnymi, a giełda to typowe miejsce dla samotników.

Podrzuć w komentarzu swoje przemyślenia, jeśli masz na ten temat.

7.    Jedyną siłą mogącą wpłynąć na cenę Twoich akcji, są pieniądze DUŻEGO gracza.

To nie drobni inwestorzy robią wzrosty na spółkach po kilkadziesiąt procent (chyba, że to jest ta ostatnia faza hossy). Wynika to z tego, że przeciętny inwestor wstawia zazwyczaj zlecenia z limitem ceny. Czeka na swoją cenę nie wpływając w ten sposób na bieżące notowania.

To duży gracz popularnie zwany „grubasem” robi jazdy na spółkach i wpływa na cenę. Jeżeli zainteresuje się Twoimi walorami, to możesz liczyć na zyski. Jeśli nie, to choćby najlepiej o nich pisano na forach, prawdopodobnie długo jeszcze pozostaną w niełasce. Znam wiele bardzo dobrych, mocnych fundamentalnie spółek, które przez całe lata pozostawały w niełasce.

8.    DUZI GRACZE mogą zmusić Cię do sprzedaży Twoich najlepszych akcji tylko na 2 sposoby.

Czysto hipotetycznie, załóżmy na chwilę taki scenariusz: jesteś zarządzającym jakiegoś dużego funduszu. Masz nieograniczony kapitał i możesz wpływać na to co się pokazuje w mediach. Chcesz zbudować dużą pozycję, powiedzmy na LOTOSIE. Wiesz, że nie jesteś w stanie skupić tak dużej ilości akcji, jaką byś chciał, bez istotnego zawyżenia ceny.

Co zatem robisz? Jak wpłyniesz na emocje inwestorów, by tłumnie sprzedali swoje cenne akcje?

Według mnie są dwie siły, które mogą zmusić inwestora, do panicznego wyprzedawania swoich akcji. Są to telewizja i spadająca wycena jego własnego portfela.

Telewizja ma największy wpływ, bo najbardziej przekazuje emocje, ale chodzi tu też o inne media. Seria niekorzystnych informacji i komentarzy, jeżeli trwa odpowiednio długo, może skłonić najtwardszego gracza do pozbycia się akcji. Dlatego ja nie oglądam telewizji, nie czytam gazet. Nie pozwalam po prostu wpływać tym emocjom na siebie. Jako przykład pamiętna rekomendacja na LOTOS z wyceną na 0zł. Kilka tygodni po tej akcji jest dołek i kurs rośnie o 500% w 2 lata.

LOTOS wycena 0

Druga rzecz to nawet jak nie masz telewizora, możesz zajrzeć na wycenę swojego rachunku i zobaczyć akcje przecenione o 20-30% lub więcej. Oczywiście klucz w tym, żeby do takich strat nie dopuszczać, ale jeżeli już są i co gorsza rosną każdego dnia, oczywistym jest, że możesz nie podołać tym emocjom. Dlatego stosowane są różnego rodzaju „wstrząśnięcia”, chwilowe zrzuty akcji. Czasem równie dobrze działają po prostu męczące okresy wybić i powrotów. Wszystko po to, byś stracił cierpliwość tuż przed czymś ważnym.

Przykładowe wstrząśnięcie (shakeout) na KGHM, który opisywałem w jednej z analiz:

kghm -shakeout

9.    Hossa w tej samej branży, nigdy nie zdarzy się 2 razy z rzędu.

W ostatnich 10 latach, o ile dobrze pamiętam, mieliśmy takie hossy/mody na spółki:

  • 2006 – hossa na biopaliwa
  • 2006/2007 – hossa spółek budowlanych
  • 2007 – hossa na Bioton ?
  • od 2009 – hossa spółek chemicznych
  • 2015 – hossa spółek eksportowych
  • 2016 – moda na spółki zajmujące się produkcją gier komputerowych

Jeżeli kupiłeś akcje blisko szczytu, bo akurat wtedy była moda na ten sektor (wszyscy kupowali) i nie sprzedałeś, to masz mikroskopijne szanse na to, że ceny tych akcji kiedykolwiek wrócą do swojej wartości. Z punktu widzenia rynku, jego zadaniem było złapać Cię na szczycie i nie pozwolić Ci nigdy więcej wyjść z tych akcji po dobrej cenie. Znam bardzo dużą liczbę graczy, którzy zostali z Biotonem, Polnordem, Gantem, Skotanem, czyli wszystkimi tymi perełkami z lat 2006-2007 i zostali prawdopodobnie na całą wieczność. Także w przypadku tego typu akcji, kupowanych w tych specyficznych momentach, przecena o 20-30%, to ciągle jest dobra cena, by sprzedać.

Pamiętaj, że rynek jest bezwzględny. Nie robi prezentów gwiazdkowych. Duże hossy kończą się dużymi załamaniami, które mają zostawić nieświadomych inwestorów z bezwartościowymi akcjami na długie lata. Szczególnie, że w czasie hossy/ mody na dany sektor, zawsze pojawia się kilka podmiotów bez stabilnej działalności, które koniunkturalnie chcą się podpiąć pod to co jest w modzie i co się sprzedaje. Jak pokazuję na tych przykładach, nawet 10 lat to za mało, by akcje tych spółek, odzyskały cokolwiek znaczącego ze swojej dawnej wartości.

Bioton
BUDOPOL
POLNORD
skotan

Ten artykuł nie jest skończony. Chciałem napisać o 10 prawdach… ale zabrakło mi już pomysłu na tą ostatnią ? Jeżeli masz swoje przemyślenia, które ja być może przeoczyłem, a które mogłyby wzbogacić ten artykuł, napisz o nich w komentarzu. Możemy zrobić z tego mały leksykon wiedzy koniecznej dla początkujących inwestorów ? Bardzo jestem ciekaw Twoich opinii! Jeszcze raz dzięki, że przeczytałeś ten artykuł do samego końca. Podeślij  link znajomym inwestorom, by mogli nie popełnić tych samych błędów.

Cześć! ?

Zastanawiasz się, ile trzeba mieć pieniędzy, żeby sensownie zacząć inwestować? Myślisz o kwotach rzędu kilkuset tysięcy wzwyż? Nic z tych rzeczy! Za chwilkę przedstawię Ci bardzo szczegółową drogę dojścia do satysfakcjonujących Ciebie pieniędzy. Jak się okazuje, wcale nie potrzebujesz miliona. Co powiesz na 30.000 zł rocznie i 5 lat, żeby zarabiać dodatkowe 5.000 zł miesięcznie! Zainteresowany?

Za chwilkę opowiem Ci, jak ja to robię i w jaki sposób Ty również możesz zrealizować ten plan u siebie.

Procent składany

Compound interest is the eight wonder of the world.

Procent składany jest ósmym cudem świata.

Albert Einstein

Ciężko byłoby zbudować majątek, wyłącznie odkładając powiedzmy 500, czy 1000 zł miesięcznie. Musimy zaprzęgnąć tu do pracy dodatkowo siłę, która będzie pomnażała nasze oszczędności.

Myślę, że mniej więcej wiesz, czym jest procent składany. To proces formowania kuli śnieżnej, gdzie im większa kula, tym więcej śniegu się do niej przylepia i tym szybciej rośnie. W tej metaforze śnieg zastępują pieniądze, Twój kapitał, który ma posłużyć do zbudowania niezależności finansowej lub po prostu sfinansować jakiś większy zakup w przyszłości. To zależy tylko od Ciebie.

Znajomość definicji procentu składanego, nie gwarantuje jednak sukcesu w budowaniu majątku. Trzeba jeszcze wiedzieć, jak to zrealizować w praktyce. Niestety mało osób się za to bierze. Za to bardzo dużo osób daje sobie założyć dźwignię procentu składanego, działającą przeciwko nim. Bo czym jest kredyt hipoteczny, jak nie odwróconym mechanizmem procentu składanego?

Już od pierwszego dnia finansowania, odsetki naliczane są od całej kwoty kredytu. Mozolne, comiesięczne spłaty w bardzo powolnym tempie redukują zadłużenie, ponieważ przyrastają nowe odsetki każdego dnia, każdego miesiąca. Jest to zupełnie odwrotna sytuacja niż w przypadku inwestowania, gdzie małymi krokami zmierzamy do tego, by rozkręcić mechanizm procentu składanego. W przypadku kredytu hipotecznego małymi krokami staramy się go zatrzymać.

To główny powód, dla którego spłacając kredyt hipoteczny musimy najczęściej oddać bankowi około dwóch razy tyle, co pożyczyliśmy na początku. A przecież kredyty hipoteczne to najtańsze kredyty na rynku. Ich oprocentowanie jest jeszcze relatywnie niewielkie.

3 kluczowe elementy

Żeby zrobić to dobrze potrzebne są 3 kluczowe elementy: pieniądze, czas i wiedza jak w powtarzalny sposób pomnażać kapitał w tempie x% rocznie. Zaczniemy od końca.

Czytelnicy, którzy zapoznali się z poprzednimi wpisami już wiedzą, co to jest ETF jak w prosty sposób każdy z odrobiną cierpliwości i determinacji, może sprawić, by jego oszczędności rosły w tempie 20% średniorocznie. Mamy już więc nasz wskaźnik x. Teraz zobacz, co da się z tym zrobić. Przedstawię Ci to na przykładzie symulacji, będącej drogą do zrealizowania moich konkretnych celów biznesowych – przeczytaj i dowiedz się, jak pomnażać pieniądze w prosty sposób i ile można zarobić na giełdzie inwestując przykładowe 30 tysięcy złotych.

Oto założenia jakie przyjąłem:

Wiek – 32 lata (to chyba oczywiste ?

Początkowe oszczędności – tu wpisz liczbę, z jaką startujesz. Ja przyjąłem, że zarówno w pierwszym, jak i kolejnych latach oszczędzam 30.000 zł rocznie.

Ile oszczędzam co roku? – 30.000 zł, czyli 2500 zł miesięcznie

Jak szybko pomnażam oszczędności? – 20% rocznie

Następnie stworzyłem szereg kolumn, które wyliczają, jak szybko rośnie kapitał oraz jaką generujemy kwotę zysków rocznie i miesięcznie. Zyski roczne to suma kapitału na koniec roku minus suma kapitału na koniec poprzedniego roku. Zyski miesięczne to zyski roczne podzielone przez 12 miesięcy. Symulacja zakłada, że w pierwszym roku wpłacamy 30k zł. Te 30k zł pracuje na 20% rocznie. Po roku mamy 36k zł. Następnie na początku następnego roku, dopłacamy kolejne 30k zł. Łączna suma pracuje na 20% rocznie i tak dalej…

W powyższej symulacji kwota 5.000 zł zysków miesięcznie!, pojawia się już po 5 roku inwestycji. To znaczy, że nie poświęcając swojego czasu i uwagi, robiąc dokładnie to, co robisz do tej pory, możesz zbudować sobie dodatkowy dochód miesięczny 5.000 zł już po 5 latach.

Czy warto? Ba. Ja uważam, że warto i co więcej, się opłaca. Zobacz, jakie cyfry pojawiają się w kolejnych latach, gdy damy szansę rozkręcić się sile procentu składanego. Czy jesteś w stanie dojść do takich pieniędzy nie inwestując? Być może, ale odbierasz sobie bardzo dużą szansę na zrealizowanie tego celu.

Wiem, co teraz pewnie sobie myślisz. No dobra, ale skąd ja mam wziąć 30.000 zł rocznie? Nie wiem. Zdaje sobie sprawę, że dla jednych ta kwota może być duża, lub mała. Te założenia mogą być ambitne lub zbyt mało inspirujące, ale czy dla takich pieniędzy i komfortu życia, jaki dają, nie warto przez te 5 najbliższych lat docisnąć sobie śrubę. Dać z siebie wszystko, być może coś zmienić w swoim życiu, żeby wejść na ścieżkę finansowej niezależności. Mnie bardzo inspiruje taka wizja i mam nadzieję, że choć trochę zaraziłem nią również Ciebie.

Możesz również dostosować te wyliczenia do siebie. Pod artykułem zamieszczam powyższy arkusz, żebyś mógł stworzyć swój konkretny plan. Możesz w nim pozmieniać kwoty, wiek lub chociażby założyć, że odkładasz do 40 roku życia, po czym już tylko konsumujesz. Wtedy symulacja wygląda tak:

Jak widzisz, liczby nadal są bardzo obiecujące i warto się nimi „pobawić”. Zapraszam Cię do Twoich obliczeń. Arkusz możesz pobrać tutaj.

P.S. Spotykamy się za 5 lat na Mauritiusie, by podsumować sobie wyniki na własnych kontach ? 🙂

„Kiedy pieniądz danego kraju nie daje już poczucia bezpieczeństwa, a inflacja zaczyna budzić w całym społeczeństwie obawy, jest naturalne, że szuka się informacji i wskazówek w historii innych narodów, które mają już za sobą to niezwykle tragiczne i przykre doświadczenie…autorzy relacji historycznych, nie dostrzegają lub co najmniej poważnie nie doceniają inflacji jako jednej z najpotężniejszych przyczyn opisywanych wstrząsów.”

Jeden z pierwszych akapitów TEJ książki, dobrze oddaje sens dla którego zdecydowałem się opublikować artykuł na ten temat na blogu. Choć inflacji w Polsce na tą chwilę nie ma, to działania banków centralnych na całym świecie, od lat drukujących pieniądze, sprawiają, że ta inflacja może się w którymś momencie pojawić. Warto więc mieć wiedzę na ten temat, co się może wydarzyć, gdy inflacja wymyka się spod kontroli.

okładka

Publikuję kilka krótkich akapitów książki Adama Fergussona „Kiedy pieniądz umiera”, pokazujących ludzkie zachowania i odczucia w przedwojennych Niemczech i Austrii. Polecam tą książkę do przeczytania w całości, każdemu kto lubi wiedzieć ?

„…słowa takie jak „katastrofa”, „ruina”, czy „kataklizm” spowszedniały tak bardzo, iż przestały wywoływać jakiekolwiek uczucie lęku. Sam wyraz katastrofa się zdewaluował – w dokumentach używano go rok po roku, aby opisać sytuacje nieporównywalnie poważniejsze niż poprzednio.”

„W 1913 roku, tuż przed pierwszą wojną światową, niemiecka marka, brytyjski szyling, francuski frank i włoski lir miały podobną wartość – między jedną czwartą a jedną piątą wartości dolara. Pod koniec 1923 roku można było wymienić jednego szylinga, franka lub lira na 1 bln marek, ale w praktyce nikt już nie chciał kupować marek. Marka stała się martwa, stoczyła się do poziomu jednej bilionowej (0,000 000 000 001) swej poprzedniej wartości. Umierała przez prawie dziesięć lat.”

„Z początku upadek marki przebiegał stopniowo. W czasie wojny, w latach 1914-1918, jej wartość kursowa skurczyła się o połowę, a do sierpnia 1919 roku – o kolejne 50 procent. Jednak na początku 1920 roku, chociaż koszty utrzymania od 1914 roku wzrosły niecałe dziewięć razy, marka zachowała już tylko jedną czterdziestą swojej siły nabywczej za granicą.”

„Celem tej książki nie jest tworzenie analogii i prognozowanie na jej podstawie, że podobny los może spotkać każdy uprzemysłowiony, demokratyczny kraj, który wpadnie w kleszcze wysokiej inflacji, ale raczej pokazanie na przykładzie tej wyjątkowej historii, co inflacja może zrobić z ludźmi i co w konsekwencji ludzie mogą zrobić sobie nawzajem.”

„…naturalną reakcją większości Niemców, a także Austriaków i Węgrów – podobnie jak wszystkich innych ofiar inflacji – było założenie, że to nie ich pieniądze tracą wartość, tylko towary stają się coraz droższe w kategoriach bezwzględnych; że to nie ich waluta ulega deprecjacji, ale że – zwłaszcza na początku – kurs innych walut w nieuzasadniony sposób idzie w górę, windując ceny wszystkich artyklułów pierwszej potrzeby. Przypominało to sposób myślenia ludzi, którzy uważają, iż Słońce, planety i gwiazdy obracają sie wraz z Księżycem wokół Ziemi.”

„Gdy ceny rosły, ludzie nie żądali stabilnej siły nabywczej swoich pieniędzy, tylko więcej marek na zakup potrzebnych rzeczy.”

„Niemcy starali się pokryć kolosalne koszty wojny, nawołując ludzi do poświęcenia. „Oddałem złoto za żelazo” – brzmiał slogan zachęcający do przekazywania złotych ozdób i biżuterii. „Inwestuj w obligacje wojenne” – głosił apel do patriotycznego poczucia obowiązku wszystkich klas społecznych. Kolejne emisje obligacji wojennych stopniowo przemieniały większą część prywatnych niemieckich fortun w papierowe roszczenia wobec państwa.”

„Wszystkie niemieckie giełdy papierów wartościowych zamknięto na czas wojny, zatem nieznany pozostawał wpływ polityki Banku Rzeszy na rynek akcji. Co więcej nie publikowano kursów wymiany walut i tylko ci, którzy mieli kontakt z neutralnymi rynkami takimi jak Amsterdam i Zurych, mogli odgadnąć co się dzieje.”

„Muszą istnieć ludzie którzy mają pożytek z wojny, stwierdził jeden z młodych żołnierzy…właściciele fabryk stali się bogaczami – nam dyzenteria rżenie kiszki.”

„…prywatne transakcje w obcych walutach były nielegalne…”

„Pani Eisenmenger, która poszła do banku opieczętować wszystko, co jej pozostało z 20 tys. Koron, zanotowała pierwsze głosy mówiące o tym, że czeka ją ruina…”

„…właściwie jedynym sposobem pozostawała wymiana barterowa…”

„Przyglądam się nieufnie banknotom 1000-koronowym, które mi jeszcze zostały i leżą w szufladzie biurka obok paczki niewykupionych kartek na żywność. Czy przypadkiem nie podzielą ich losu, jeżeli państwo nie dotrzyma obietnicy zapisanej na każdym banknocie?”

„Meble, wyposażenie, pianina i dywany hurtowo kupowali ludzie ze „złotą walutą” – Włosi, Brytyjczycy, Amerykanie. Ostatnie kosztowności niezliczonych domów płynęły na rynek, nikt nie ostrzegał ich właścicieli, by nie rozstawali się z dobrami, których wewnętrzna wartość pozostawała nienaruszona.”

„Z drugiej strony akcje pani Eisenmenger szły do góry. Granie na giełdzie stało się modne, bo to jedyny sposób, by uniknąć utraty wszystkich pieniędzy, a być może nawet zarobić.”

„Policjantów ściągnięto z koni, które zarżnięto na Ringstrasse, a motłoch porwał gorące, krwawe mięso…Tuż obok tej bezprecedensowej nędzy przeważającej części ludności widać przejawy luksusu wśród tych, którzy czerpią korzyści z inflacji.”

„15 grudnia 1919 pani Eisenmenger zanotowała, że chociaż korona na giełdzie w Zurychu nadal spada, „wartość moich inwestycji przemysłowych urosła do poziomu, który jest wręcz niezrozumiały i od którego niemal kręci mi się w głowie”.”

„Spekulacjami na giełdzie zajmują się wszystkie warstwy ludności i ceny akcji rosną jak balony, przekraczając wszelkie granice…mój banker gratuluje mi z powodu każdego nowego wzrostu, lecz nie rozwiewa sekretnego niepokoju, jaki budzi we mnie moje rosnące bogactwo…które już sięga milionów.”

„Klasa średnia tj. Osoby ze stałymi dochodami z inwestycji lub pensji oraz urzędnicy państwowi, prawdopodobnie najmocniej ucierpiała; łatwo zauważyć, że to, co przed wojną pozwalało prowadzić całkiem dostatnie życie – mówię o dochodach do 10 marek rocznie – teraz nie wystarczy na zaspokojenie nawet najbardziej elementarnych potrzeb.”

„Niemcy musiałyby mieć niemal dwukrotnie większy przychód od tego, jaki miały przynieść najnowsze propozycje podatków. „Jest całkowicie nie do pomyślenia, żeby dało się narzucić dwukrotnie wyższe stawki podatkowe – bez wywołania rewolucji”. Inflacja umożliwiła rozwiązanie tego równania. ”

hiperinflacja1
hiperinflacja2

Źródło: nbportal.pl

Myślisz, że psychologia nie wpływa na Twoje transakcje?

Pomyśl ile czynności wykonujesz codziennie bez Twojego świadomego udziału. Nie zastanawiasz się już przecież jak oddychać, chodzić, ubierać się, wiązać sznurowadła, prowadzić samochód, czy gotować ulubioną potrawę. Dzięki temu jesteś w stanie zrobić te wszystkie rzeczy, które robisz.

Mimo to, gdy zaczynamy inwestować, dalej jesteśmy na auto-pilocie, z programami często wymagającymi aktualizacji. To co ratuje nam skórę w codziennym życiu, najczęściej rani nasze inwestycje. Nie możemy wyłączyć tych programów. Możemy natomiast być świadomi jak działają i przeprogramować je, gdy przychodzi do tradingu. Oto 4 sposoby na to, jak mózg naprowadza nas na niewłaściwe transakcje.

Błędy poznawcze

To co słyszymy, widzimy, czytamy lub w inny sposób poznajemy, nie koniecznie musi być prawdziwe. Ale mózg ma tendencję do zakładania, że tak jest.

Własne badania i dokładne testy mogą zwykle zdemaskować to co uznawane za „oczywistą prawdę”, więc wszyscy traderzy powinni osobiście sprawdzić fakty i liczby przed przystąpieniem do wykorzystania wspomnianych informacji w ich swoich inwestycjach.

To co rani nawet większą liczbę osób inwestujących, są ich własne doświadczenia. Powiedzmy, że czytasz w książce o jakiejś strategii. Wszystko wygląda dobrze i zaczynasz ją stosować. Ponosisz 5 stratnych pozycji z rzędu…Boli, prawda? Zdegustowany zaczynasz już szukać nowej strategii na to jak zarabiać na akcjach. Twoje doświadczenie, składające się z 5ciu stratnych transakcji, podpowiada Ci, że cała strategia jest nic nie warta. Ale czy na pewno? To mógł być całkiem dobry plan gry, ale już właściwie się o tym nie dowiesz. Twój umysł podjął już decyzję.

Problem w tym, że własne doświadczenia są najszybciej dostępną „bazą danych”, która niemal zawsze odnosi się do bardzo małej ilości prób. Często są to 1-2 próby, które później odpowiadają za przekonanie, że „czegoś się nie da zrobić”. Biorąc pod uwagę, że będziemy tracić w dobrej strategii jak i, że czasami możemy zarobić „przez przypadek”, przynajmniej 100 transakcji powinno się odbyć, żeby zdobyć ogólny pogląd jak dana strategia rzeczywiście się spisuje.

Wartościowe cytaty:

„Giełda to jedyne miejsce na świecie, gdzie zarabia się pieniądze za bycie cierpliwym.”

„Giełda jest miejscem transferu pieniędzy od aktywnych do cierpliwych.” – Warren Edward Buffett

Awersja do ryzyka

Bardziej odczuwamy strach przed poniesieniem straty, niż zadowolenie z zysku o tej samej wartości. Nie lubimy tracić tego co już mamy. To ma ogromne przełożenie na nasze decyzje inwestycyjne.

Kiedy zaczynamy tracić na transakcji, unikamy podjęcia decyzji o zrealizowaniu tej straty, co oznacza że otwieramy się jednocześnie na możliwą jeszcze większą stratę. Tłumaczymy to mówiąc sobie, że strata jest tylko chwilowa, a cena wróci do wcześniejszych poziomów. Lub że my mamy rację, a to rynek się myli, utrzymujemy więc stratną pozycję, która jeszcze się pogłębia. Ale nie musisz się bać strat. Nawet mając ich dużo, ciągle możesz zarabiać pieniądze. Zaplanuj kiedy bezwzględnie opuścisz pozycję, jeszcze zanim ją podejmiesz.

Wartościowe cytaty:

„Pierwsze przyznanie się do błędu, boli najmniej.”

„Ludzie, którzy unikają niepowodzeń, unikają też sukcesu.” – Robert Kiyosaki

„Rynki mogą pozostać irracjonalne dłużej niż ty możesz pozostać wypłacalny” – John Maynard Keynes

 Syndrom loterii

To potrzeba zarobienia dużych pieniędzy, bez żadnego rozsądnego planu. Hazardziści się kłaniają. Pieniądze są wrzucane na rynek, z nadzieją że szczęście się uśmiechnie i duży zysk spadnie z nieba. I nawet jak rzeczywiście duży zysk nadejdzie, jest on źródłem jeszcze większej frustracji, gdyż ostatecznie inwestor jest zupełnie nie przygotowany, na to co się ma wydarzyć później.

Błąd poznawczy polega tutaj na tym, że duże zmiany cen sprawiają złudzenie, dużych pieniędzy do zarobienia. Wybierasz więc forex lub mocno spekulacyjne spółki – jest ich mnóstwo. Jeżeli takich szukasz, znajdziesz je na pewno. Problem polega na tym, że tam nie zarobisz dużych pieniędzy. Paradoksalnie to co rośnie powoli i stabilnie, z większym prawdopodobieństwem przyniesie Ci zyski na, które czekasz. To doświadczenie przychodzi jednak z czasem.

Wartościowe cytaty:

„Kto chce się wzbogacić za dzień, będzie wisieć za rok.” – Leonardo da Vinci

”Chciwość pieniędzy jest największą przeszkodą w otrzymywaniu ich.”

 – Henry Ford

Wiedziałem vs. zrobiłem

Nasz umysł często przekonuje nas, że jeśli wiemy o czymś, to moglibyśmy to zrobić. Weźmy na przykład temat odchudzania. Większość ludzi wie, że przestrzeganie diety i regularne ćwiczenia, pomogłyby im stracić wagę. Choć rozwiązanie jest oczywiste, z jakiegoś powodu, nie znajduje realizacji. Zamiast tego taka osoba szuka nowych informacji, mówiąc „to już wiem, daj mi coś innego…”

Szukanie informacji jest często tylko wymówką do nie robienia tego co powinno być zrobione. Daje poczucie produktywnego wykorzystania czasu, ale produktywne nie jest.

Są podstawowe reguły, które inwestorzy powinni przestrzegać jeśli chcą odnieść sukces, żeby gra na giełdzie przyniosła im zarobki. Mimo to są ignorowane (gdy padną słowa „to już znam…” jakikolwiek rozwój jest niemożliwy).

Te reguły zakładają stworzenie trading planu, skupienie na wybranych 1, lub maksymalnie 2 strategiach, szybkie godzenie się ze stratami…

Jest ogromna różnica pomiędzy wiedzą na temat stop lossów, a rzeczywistym przyznawaniu się do błędów i wewnętrznym przekonaniu, że te małe stratne transakcje są czymś dobrym w moim biznesie. Zamiast pracy nad tymi najważniejszymi zasadami, większość osób dotknie tematu jedynie powierzchownie i zacznie szukać kolejnych informacji. Te informacje będą jednak bezużyteczne jeśli ich nie wdrożymy. W niektórych przypadkach powinieneś przestać szukać nowych technik (wiedzieć), a zacząć ćwiczyć i stosować te już Ci znane w praktyce (robić).

Wartościowe cytaty:

„Sukces polega na tym, by iść od porażki do porażki nie tracąc entuzjazmu” – Winston Churchill

„Sekretem czynienia postępów jest ruszenie z miejsca.” – Mark Twain