Surfer Riding Large Blue Ocean Wave
Fundusze ETF jako bardzo prosty sposób na zyskowne inwestowanie.
Inwestowanie na giełdach wydaje Ci się trudne, wymagające, angażujące mnóstwo czasu i emocji? Czy zdarzyło Ci się kupić akcje i przesiadywać przed monitorem sprawdzając ciągle ich notowania? Jeśli tak to, pocieszę Cię, ogromna większość inwestorów tak ma. Jednak są sposoby na to, żeby uprościć to co trudne i przechylić szalę zwycięstwa zdecydowanie na swoją stronę. A według mnie zarabiać na giełdzie może absolutnie każdy. Wystarczy tylko, że zastosuje się do kilku reguł, o których piszę poniżej.
Powoli wchodzimy w coraz większe szczegóły inwestowania w Fundusze ETF. Chciałbym, żebyś dokładnie zapoznał się ze wszystkimi założeniami strategii i choć czeka w kolejce jeszcze część 3-cia artykułu o ETF-ach, z tego już dowiesz się jak w prosty sposób pomnażać swój kapitał w tempie 20% średniorocznie. Jeżeli nie przeczytałeś jeszcze części 1. artykułu o ETF-ach, to znajdziesz go tutaj.
Gdzie uciekają pieniądze klientom TFI ?
Zacznę od typowych funduszy inwestycyjnych. Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego nawet klienci TFI, którzy robią wszystko dobrze, mają długoterminowe cele i są cierpliwi, ciągle są daleko od dużych zysków? Gdzie te pieniądze uciekają?
Do oceny zasadności inwestycji w długim terminie, posłużę się wynikami generowanymi przez typowe fundusze inwestycyjne (TFI) dostępne na polskim rynku. Jak sami wiecie funduszy na rynku jest tysiące. Ciągle powstają nowe. Stare, generujące zbyt słabe wyniki, są zamykane lub przekształcane w coś nowego. To daje delikatny powiew świeżości, ale też jest źródłem dużej manipulacji ze strony funduszy.
No bo, gdybym to ja postanowił otworzyć dzisiaj 10 nowych subfunduszy, a za 2 lata zamknąłbym 7 z nich, a chwalił się wynikami pozostałych 3, to czy byłoby to dla Ciebie przekonujące? Trzeba zdać sobie sprawę, że zawsze coś na świecie rośnie. Zawsze znajdzie się fundusz, który pokaże 20-30% stopy zwrotu za ostatnie 2 lata. Raz na topie będzie rynek turecki, innym razem Brazylia i Chiny, a jeszcze innym surowce. Bez znaczenia co tym razem jest na fali i jak ekscytujący wydaje się to temat. Zazwyczaj jest ten sam konflikt: to są wszystko przypadkowe wyniki, podane „po fakcie”.
Klienci TFI nabierani są również na to, że prezentowana jest im historia funduszu najczęściej z ostatnich 1-2 lat, kiedy było względnie dobrze. Główna niepisana zasada banków i biur maklerskich brzmi „sprzedawaj to, co się najlepiej sprzedaje”. A najlepiej sprzedaje się to, co poszło najmocniej w ostatnim okresie. Dlatego warto zaglądać głębiej. 10 letnia historia notowań funduszu to minimum, dla którego analiza wstecz ma jakikolwiek sens. 10 lat to okres, w którym można już sprawdzić, jak zarządzający radzili sobie w trakcie załamań giełdy i jak dobrze wykorzystywali koniunkturę. To duża wartość, jeśli zamierzasz inwestować w ten sposób swoje pieniądze.
Na tapetę biorę fundusz PIONEER AKCJI POLSKICH. Nie dlatego, że się ich czepiam, ale dlatego, że są najdłużej na polskim rynku, bo od końcówki 1995 r. W tym czasie fundusz ten oczywiście był w stanie pokazać duże zyski rzędu 20-30% rocznie, ale był to wyłącznie okres, kiedy rynek rósł odpowiednio szybko. Niestety rynek nie jest aż tak łaskawy i podobna koniunktura jak w latach 2006-2007, nie zdarza się zbyt często.
To, co sprawia, że klienci TFI, w długim okresie, tracą swoje pieniądze to jednak nie kaprysy rynku, bo indeks WIG wzrósł około 400%, na przestrzeni ostatnich 16 lat.
A teraz jakbyś się czuł, gdybyś zainwestował 16 lat temu swoje pieniądze w Pioneera Akcji versus 400% zysk WIG-u w tym okresie?
Rozwodnienie zysków lub nawet straty są powodowane przez m.in. zbyt wysokie koszty pobierane przez TFI. Dwie główne opłaty, mające największy wpływ na ostateczny wynik inwestycji to:
- Opłata za zarządzanie
- Opłata manipulacyjna / prowizja od sprzedaży, pobierana jednorazowo przy zakupie jednostek funduszu
O ile tą drugą możemy zazwyczaj uniknąć, dokonując zakupów przez internet, to opłaty za zarządzanie nie przeskoczymy, a wynosi ona nawet do 5% rocznie od całych naszych aktywów (w przypadku Pioneera Akcji jest to 4%).
Mój sprzeciw budzą dwie rzeczy związane z tą opłatą. Pierwsza to, że klienci płacą opłatę za „zarządzanie”, czyli w domyśle mają prawo oczekiwać, że ich pieniądze są „w zarządzaniu” przez profesjonalistów, którzy mają wiedzę o rynku i będą reagować na zmiany koniunktury. Natomiast tak naprawdę, gdy przychodzi bessa, zarządzający nie robią nic, by uchronić inwestorów od strat. Giełda spada, a wyceny funduszy spadają równie mocno. To są te okresy:
Druga rzecz to wysokość tej opłaty „za zarządzanie” 4% rocznie, bez względu na to, czy inwestor zarabia, czy traci, jest mocno jednostronna. Na zachodzie, gdzie rynek jest znacznie bardziej rozwinięty, powszechne są opłaty uzależnione od wyników funduszy. U nas jednak, ze względu na to, że klienci są znacznie mniej wymagający oraz z powodu regulacji, ciągle funkcjonują takie dinozaury jak ten.
Nie chcę zupełnie przekreślać tematu inwestowania za pośrednictwem TFI. Potrafię się wczuć w położenie klientów, ale znam też warunki i regulacje obowiązujące w Polsce, które są bardzo restrykcyjne i w dużej mierze przyczyniają się do tych nieefektywności opisanych wyżej. Zasadniczo uważam, że byłyby to bardzo dobre produkty, jeżeli zadziałyby się dwie rzeczy: obniżone zostałyby opłaty za zarządzanie np. poniżej 2% oraz zarządzający robiliby cokolwiek, żeby ucinać straty swoich klientów w okresach bessy.
Ile płacą indeksy?
Skoro więc TFI są drogie, nieefektywne i, mimo, że zatrudniają sztab ludzi zarządzających, 80% z nich nie potrafi „pobić” indeksów, to spróbujmy sprawdzić ile płacą same indeksy. Przeanalizowałem 20-25 lat historii 3 indeksów, jakimi są: WIG20, S&P500 (indeks giełdy amerykańskiej) i DAX (indeks giełdy niemieckiej). Policzyłem, jakie stopy zwrotu dawały te indeksy w poszczególnych latach. Przedstawia się to następująco:
Jak widać były lata, kiedy WIG20 rósł w tempie +82%, +44%, +34% (były 3 takie lata). Jak również spadał -16%, -33%, czy -48%. Jednak uśredniając te wszystkie, zarówno wzrostowe, jak i spadkowe okresy, okazuje się, że:
WIG20 płaci 10,25% średniorocznie.
DAX płaci 8,77% średniorocznie.
S&P500 płaci 11,65% średniorocznie, według prostej zasady kup i trzymaj.
Analizując to pierwszy raz pomyślałem sobie, „jest nieźle”. 10% na indeksie w długim terminie tylko za to, że się go trzyma, bez aktywnego handlowania… brzmi dobrze. Ale to nie wszystko! Przecież po drodze wypłacane są również dywidendy. Dla WIGu20 stopa dywidendy wynosi aktualnie 4,2%.
Czyli mamy 10% (sam indeks) + 4,2% (dywidendy) to razem +14,2% średniorocznie.
Co jeszcze da się z tym zrobić?
No dobrze, ale żeby to było łatwe, proste i przyjemne, to musimy jeszcze wyeliminować te najgorsze lata z naszego inwestowania. Bo jaki ma sens zarabianie 14% średniorocznie, skoro w niektórych okresach kapitał może nam się obsunąć o 48% tak jak w 2008 roku?
Na szczęście to nie jest takie trudne, jak większości się wydaje. Ja prowadzę inwestycje od 2005 roku. Nie od razu było różowo, ale po latach doświadczeń, wypracowałem metody, które sprawiają, że czuję się bardzo komfortowo ze swoimi inwestycjami na giełdzie.
Używam takich narzędzi jak Trendomierz po to, by wiedzieć coś więcej o rynku. Sam oceń ich skuteczność:
Dzięki trendomierzowi mam obiektywne narzędzie, które mówi mi czy warto w danej chwili angażować się w rynek, czy być może daje on wyraźne sygnały ostrzegawcze. Odpowiada on w dużej mierze za sukcesy na moich własnych rachunkach inwestycyjnych jak i w portfelu biuletynowym. Pozwala nam przejść suchą nogą przez takie załamania jak to z 2011 roku, czy chociażby obecne.
Ile może przynieść ta strategia?
Inwestując w Fundusze ETF oczekuję stopy zwrotu 20% średniorocznie. Skąd ta liczba? Ano stąd: skoro na samych indeksach mamy 10% + dywidendy 4,2% + dzięki trendomierzowi i własnemu doświadczeniu, liczę, że uda się wyciąć z inwestowania okresy tych największych załamań i bess (nie muszą być całe, wystarczy, że choć trochę je wytniemy) liczę, że dzięki temu podniosę stopę zwrotu o dodatkowe 5 punktów procentowych. Czyli ostatecznie 20% średniorocznie. Według mnie to wynik bezkonkurencyjny w kategorii stopy zwrotu do ilości czasu, jaki wymaga realizacja tej strategii. Inwestowanie w Fundusze ETF przypuszczam, że zamknie się w 3-5 transakcjach w roku i to jest jej największa zaleta. Nie angażuje czasowo, jest niemal bezkosztowa, a przy tym otwiera szansę na ciekawe zyski.
IKE i IKZE
Te 20% średniorocznie, może być dla Ciebie zyskiem brutto (czyli po opodatkowaniu). Jeżeli wykorzystasz dobrodziejstwa rachunków IKE i nastawisz się na długoterminowe inwestowanie, tak właśnie będzie. Ja dokładnie tak zrobiłem. Otworzyłem kilka rachunków IKE w swojej rodzinie i już od kilku lat wypełniam je gotówką, po to, by za nią kupować ETF-y w odpowiednich momentach. Limity rachunków IKE nie są zbyt duże, ale myślę, że warto z nich korzystać. Po kilku latach może się na nich uzbierać znacząca sumka.
Nie musisz mieć trendomierza
Żeby skutecznie inwestować, w sposób podobny do mojego, nie musisz nawet mieć trendomierza. Wystarczy, że do swoich analiz wpleciesz zwykłą średnią 100-sesyjną (MA100) i już zyskujesz ogromną przewagę nad rynkiem. Inwestuj, wtedy gdy rynek jest powyżej swojej średniej, natomiast redukuj swoje pozycje, gdy spada pod średnią. W ten sposób również uchronisz swój kapitał przed największymi załamaniami.
Refleksja
Tę strategię wymyśliłem stosunkowo niedawno, bo dopiero pod koniec 2014 roku. Czyli potrzebowałem niemal 9 lat doświadczenia, żeby poskładać te wszystkie elementy w całość, co nie stawia mnie w świetle najbardziej inteligentnej osoby na świecie ? Mimo to uważam, że jest to hit inwestycyjny i dzielę się teraz z Tobą jedną ze swoich najlepszych, najbardziej wartościowych strategii.
Powiem więcej. Do tej pory, żeby zarabiać 20% rocznie, samodzielnie wybierając spółki, musiałem w inwestowanie wkładać bardzo dużo czasu, energii, wiązało się to też ze znacznie większymi emocjami. Teraz jak mogę ten sam wynik zrealizować dosłownie kilkoma transakcjami, po co samemu wybierać spółki? Przyznaję, że ETF-y przeważyły na większości moich portfeli.
Sposób na gwarantowane zyski z inwestycji
Wydłuż horyzont inwestycyjny, a inwestycje w ETF-y staną się dla Ciebie systemem gwarantowanych zysków. Rozłóż swoje transakcje w czasie, a pozbędziesz się emocji z inwestowania. Piszę o tym często. Ten temat przewija się w niemal każdym moim artykule, także nie będę już go tutaj rozwijał. Wiem, że ciężko powiedzieć młodemu kierowcy, żeby wolno jeździł, ale to jedyny sposób, żeby utrzymać się w tym biznesie na długi czas.
Podsumowanie
Moim celem jest dać Wam sposób na to, żeby 2016 rok był dla Was najlepszym dotychczas rokiem pod kątem inwestycji. Myśląc najlepszy nie chodzi mi o to, że koniecznie musicie zarobić najwięcej. Chciałbym, żeby był to rok, kiedy zyskaliście wewnętrzne przekonanie, że to co robicie na giełdzie ma sens. Żebyście w końcu zyskali wewnętrzny spokój i pewność, że warto to robić za rok, 2 lata i 10 lat. Żeby na Waszych kontach, jakimś cudem, zgromadziły się całkiem przyzwoite oszczędności.
Kończę pisać ten artykuł, jest 1:00 w nocy 21 stycznia 2016. Zupełnie subiektywnie, myślę sobie, że na polskiej giełdzie wczoraj był dołek. Ale mogę się oczywiście mylić ? I tak to nie ma znaczenia, bo ETF-y na WIG20 zbieram od kilku tygodni systematycznie je podkupując delikatnie, po różnych cenach. Dotychczas zaangażowałem jeszcze stosunkowo mało, ale wraz jak rynek będzie odbijał, zaangażuję się znacznie bardziej. Inwestuję z perspektywą wielu lat do przodu. To może być kolejne 3-5 lat, w którym zamierzam zwielokrotnić mój kapitał. Ale nie wyprzedzajmy faktów. Zobaczymy jak pójdzie ?